Dlaczego japońska pielęgnacja skóry jest taka dobra? Moje ulubione kosmetyki i triki pielęgnacyjne


japońska pielęgnacja skóry

Siemka!

Mówi się, że kto szuka, ten znajdzie. I wiecie co? W końcu znalazłam kosmetyki idealne dla mojej wrażliwej cery. I nie są to pierwsze lepsze produkty zdjęte z pierwszej lepszej półki w drogerii. Nie są to też produkty testowane przez znane wszystkim i przez wszystkich lubiane celebrytki. Kosmetyki, których używam, dotarły do mnie z bardzo daleka, bo aż z Japonii. A są to: kremowy żel oczyszczający do mycia twarzy i głęboko nawilżająca maska na tkaninie marki Hada Labo Tokyo z białej serii oraz nawilżający żel od Imju Naturie. Jak japońskie preparaty sprawdzają się w pielęgnacji niejapońskiej skóry?

Japoński rytuał pielęgnacji skóry

Zanim opowiem wam o tych kosmetykach, przybliżę wam sposób pielęgnacji skóry stosowany przez Japonki, a teraz i przeze mnie. Jak zapewne zauważyłyście, Japonki mają nieskazitelną cerę. Po części jest to zasługa pielęgnacji, a po części klimatu. W tej części Azji panuje bowiem duża wilgotność powietrza. To właśnie ona sprawia, że skóra twarzy Japonek jest taka gładka i jędrna. Z drugiej jednak strony takie warunki atmosferyczne wymagają od kobiet specjalistycznej pielęgnacji, która polega na zatrzymaniu jak największej ilości wody w naskórku. Ot, i cała filozofia piękna według Japonek. No dobra, powiecie, ale jak zatrzymać wodę w naskórku?

Mówiąc japońska lub azjatycka pielęgnacja skóry, nie mam wcale na myśli sześcio-, dziesięcio- lub n-etapowego dbania o buzię. Oczywiście ono istnieje i Japonki z niego korzystają. Jednak mniej ważne jest to, ilu kosmetyków użyjesz, bo istotniejsze jest to, w jakiej kolejności zaaplikujesz je na twarz. Już tłumaczę, o co chodzi. Zatrzymanie wody w naskórku należy rozumieć dosłownie. Dlatego przed nałożeniem kremu, emulsji lub innego treściwego preparatu twarz należy zwilżyć hydrolatem, tonikiem lub mgiełką. Krem „zamknie” płyn we wnętrzu skóry i uniemożliwi mu odparowanie, a tym samym zapobiegnie przesuszeniu skóry (tonik stosowany samodzielnie działa właśnie w taki sposób). I nie ma znaczenia czy przed zastosowaniem tych preparatów czy już po tym użyjecie dwóch, czterech lub sześciu innych produktów do mycia, złuszczania, odżywiania i antyoksydacji.

Moje japońskie kosmetyki – wieczorna pielęgnacja cery

Jest ich trzy (plus tonizujący spray do twarzy z wodą z lodowca Hyalual Aqualual i emulsja micelarna Cetaphil), a wszystkie razem sprawdzają się genialnie:

  • kremowy żel oczyszczający do mycia twarzy Hada Labo Tokyo,
  • głęboko nawilżająca maska na tkaninie Hada Labo Tokyo,
  • nawilżający żel Imju Naturie.

Zacznijmy od pierwszego japońskiego kosmetyku. Kremowy żel oczyszczający do mycia twarzy marki Hada Labo Tokyo to produkt, którego w mojej pielęgnacji cery używam jako pierwszego. W kontakcie z wodą zamienia się w piankę, która doskonale usuwa zanieczyszczenia, począwszy od sebum, przez makijaż, a skończywszy na pocie i kurzu. To jednak nie wszystko: produkt zawiera trzy rodzaje kwasu hialuronowego, czyli składniku, który w japońskiej pielęgnacji skóry twarzy jest bardzo ważny. Dzięki tej substancji i delikatnej formule żel od Hada Labo Tokyo jest idealny dla mojej wrażliwej buzi, a efekty, które zapewnia, przerosły moje najśmielsze oczekiwania.

Po oczyszczeniu skóry stosuję Cetaphil, a potem spray od Hyalual Aqualual. Uwaga! Tego ostatniego kosmetyku używam w taki sposób, w jaki zrobiłyby to Japonki. Nie wcieram go w skórę wacikiem, lecz spryskuję nim twarz, a kropelki wklepuję. Taki zabieg pozwala na lepsze nawilżenie cery. Kiedy spray całkowicie się wchłonie, nakładam żel od Imju Naturie. Ten kosmetyk to MUST HAVE każdej Japonki (w zestawie kupują go często z płynem, którego używają zamiast sprayu, mgiełki lub hydrolatu). Żel ma mleczny kolor, jest bezzapachowy i ma niezwykle lekką formułę. Używam go w minimalnej ilości – wklepuję w cerę opuszkami palców. Działa genialnie ze względu na zawartość witaminy E, gliceryny i ekstraktu z łzawicy ogrodowej (ta roślinka nazywana jest także łzami Hioba).

A kiedy stosuję maskę na tkaninie od Hada Labo? Używam jej po umyciu buzi Cetaphilem, a przed zastosowaniem sprayu z wodą z lodowca. O aplikacji nie będę pisać, bo maski na tkaninie (płacie/płachcie) są teraz w modzie i każda z was wie, jak je nakładać. Ten kosmetyk, podobnie jak żel do oczyszczania twarzy, zawiera trzy rodzaje kwasu hialuronowego. Niech nie zwiedzie was zapach alkoholu, który możecie poczuć po wyjęciu maski z opakowania. W składzie produktu nie ma takiego składnika, bo w przeciwnym razie nie działałby tak rewelacyjnie, jak działa w rzeczywistości.

Efekty japońskiej pielęgnacji skóry

Możecie wierzyć lub nie, ale dotąd nie stosowałam lepszych kosmetyków niż te japońskie. Dzięki tym kosmetykom i pielęgnacji, którą opisałam wam wyżej, moja skóra zmieniła się nie do poznania. Jeszcze nigdy nie była tak gładziutka, mięciutka i nawilżona. Nie widać na niej żadnych suchych skórek i zmarszczek, a przebarwienia rozjaśniają się z dnia na dzień. Co więcej uzyskałam na buzi taki efekt, jaki obecny jest na twarzach Japonek: naturalny blask, widoczne nawodnienie, zmiękczenie i wyrównanie powierzchni twarzy. Moja skóra w dotyku jest niezwykle przyjemna.

Jednak za całą robotę odpowiada maska od Hada Labo Tokyo. Już po pierwszym zastosowaniu skóra wygładziła się lepiej niż po jakimkolwiek peelingu lub zabiegu, i to nawet tym profesjonalnym w salonie kosmetycznym. Co więcej przebarwienia rozjaśniły się prawie o połowę! Czy znacie jakąś maskę, która po jednym zastosowaniu dałaby takie rezultaty? Bo ja nie. Moja buzia już na zawsze będzie młoda i idealna.

A czy wy, dziewczyny, używałyście kiedyś japońskich kosmetyków i testowałyście japońskie rytuały pielęgnacji skóry?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *