Moja poranna rutyna – czyli pielęgnacja cery, która… ma sens


poranna rutyna pielęgnacyjna

Hej dziewczyny 🙂

Dziś będzie słów kilka o zdrowych i niezdrowych nawykach kosmetycznych… dlaczego tak moralizatorsko?

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie sąsiadka, która – jak się okazało – sądzi, że jako blogerka która pisze o kosmetykach i pielęgnacji, „muszę potrzebować rano bardzo dużo czasu” żeby się „odpowiednio” wypielęgnować… i zapytała, o której wobec tego wstaję? Pewnie wiele osób tak myśli, że gdzieś na pograniczu dnia i nocy, jeszcze ledwie przytomna rozpoczynam ospale swoje trwające godzinami kuracje i rytuały, znane tylko wtajemniczonym w kosmetyczny świat… Czy naprawdę tak jest?

Tymczasem, drogie kobiety i kobietki – moja poranna pielęgnacja jest ultra-krótka i mega skuteczna właśnie dlatego, że nie zajmuje wiele czasu. Rano po prostu nie „babrzę” się ze skórą, nie meczę jej, nie maltretuję i po prostu nie przesadzam. Stosuję bardzo zdrowy minimalizm i to jest według mnie klucz do pięknej, młodej skóry. Im mniej zabiegów i wszelkiego rodzaju mazideł, tym lepiej pracuje moja skóra. Stosuję więc tylko to, co jest konieczne, a moja poranna rutyna bardziej kierunkowana jest na zdrowie i ogólną formę całego ciała, niż na pracochłonną pielęgnację i jeszcze bardziej pracochłonny makijaż. To byłoby z resztą bez sensu: doprowadzić skórę do idealnego stanu tylko po to, żeby przykryć ją ciężkim makijażem? Paradoks. Jak zatem wygląda moja poranna rutyna?

1. Ćwiczenia

Nie, nie. Nie myślcie ze robię jakiś fitness maraton. Moje poranne ćwiczenia to harmonizacja całego ciała, czyli pilates który trwa maksymalnie 15 minut. Są genialne: dzięki nim wyrabiam sobie poprawną postawę, „układam” myśli, pobudzam ciało, produkuję endorfiny i rozbudzam całkowicie. Nie zależy mi na tym żeby paść na podłogę i już od wczesnych godzin porannych „rzeźbić sobie kaloryfer” na brzuchu, ale pilates to naprawdę miły bodziec dla ciała, który w dodatku ma pozytywny wpływ na kręgosłup i naszą ogólną formę w ciągu całego dnia. Nie forsuje, lecz harmonizuje i pozytywnie nastraja na resztę dnia.

2. Ciepła woda z cytryną 

Jak już dbać o organizm i pracować na jego zdrowie, to, sprawdzonymi, dobrymi i prostymi patentami. Co daje poranne picie wody z cytryną? To po prostu doskonały detoks dla organizmu. Wspomaga usuwanie toksyn, pobudza organizm i pomaga zachować zasadowe pH wewnątrzustrojowych płynów (ma ona właściwości odkwaszające). Wspomaga trawienie , wspiera walkę o szczupłą sylwetkę, ładną cerę, dodaje energii. Warto pamiętać, że cytryna zawiera sporo cennych biologicznie składników, np. resweratrol,

Nie tylko dostarcza nam już z rana dawki witaminy C i bardzo potrzebnych, czynnych biologicznie składników (witamina B1, B6, A, potas sód, magnez, wapń, żelazo, flawony, terpeny i polifenole). Ponadto taki cytrynowy koktajl doskonale nawadnia organizm, ponieważ woda z cytryną jest naturalnym elektrolitem.

Jeśli chcecie spróbować tego porannego rytuału – pamiętajcie, żeby cytryny które kupujecie, były dobrej jakości, najlepiej bio – w końcu maja pracować na Wasze zdrowie:) Efekty poczujecie już po około dwóch tygodniach

3. Pielęgnacja i oczyszczanie ciała i twarzy

Najgorsze, co możecie zrobić o poranku to właśnie długotrwałe i karkołomne zabiegi. Skóra po nocy jest wypoczęta, zregenerowana i świeża, więc aby ją w pełni przygotować na cały dzień – wystarczy delikatnie ja przetrzeć tonikiem, hydrolatem (jeszcze lepiej) i wklepać w nią odpowiedni krem, który zabezpieczy cerę przed promieniowaniem UVA i UVB (koniecznie szukajcie zatem kremów na dzień z wysokim filtrem). To wszystko…serio. Jeśli chodzi o pielęgnację – Wasza skóra nic więcej nie potrzebuje.

Nie warto oblepiać jej olejkami, nakładać jakieś zaawansowane serum, lub katować myjącym żelem złuszczającym – dajcie jej działać i tylko ochrońcie przez niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Dobry krem to podstawa.

4. Lekki makijaż

Otóż to. Wiele osób myśli, że jak już blogerka, pisząca o urodzie i kosmetykach, to od razu jakaś za przeproszeniem tapeciara z kilogramami podkładu. Otóż nie. Im więcej wiecie o skórze, jej budowie, kosmetykach, tym lepiej wygląda Wasza pielęgnacja, Nie ilość się liczy, lecz jakość. Bywa, że w ogóle rezygnuję z makijażu i daję skórze „oddychać”. Często po prostu nakładam jedynie puder mineralny, który nie tylko delikatnie ją matuje, ale również pielęgnuje dzięki drogocennym minerałom.

Zimą moim podkładem staje się dobrej jakości krem BB (najlepiej koreański, ponieważ – co tu kryć – to właśnie one mają najwięcej składników aktywnych, wpływających pozytywnie na kondycję skóry).

Oczywiście tusz do rzęs i pomada do brwi są rzeczą normalną i codzienną. Makijaż uzupełniam delikatnym błyszczykiem, czasami cieniem w kolorze nude oraz pielęgnacyjną pomadką – to jest właśnie genialny minimalizm, który wynika z doświadczenia i wiedzy na temat pielęgnacji. Zajmuje on chwilę, tak samo jak reszta zabiegów.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *