Moja rutyna: pielęgnacja włosów krok po kroku
Czasami pytacie, jak to możliwe, że moje włosy są tak grube, mocne i pełne blasku. Jaki jest sekret? Oczywiście prawidłowa i staranna pielęgnacja włosów – o niej właśnie chciałabym opowiedzieć wam w dzisiejszym wpisie.
Dlaczego włosy potrzebują pielęgnacji?
Czy nie mogłoby być tak, że będą mocne, nie będą się rozdwajały i puszyły tak po prostu, bez pomocy z naszej strony? To możliwe chyba tylko w alternatywnym świecie. Nasze włosy narażone są na zbyt wiele czynników szkodliwych i zbyt delikatne, żeby przetrwać bez naszej pomocy – mimo że sznur z włosów może utrzymać ciężar dwóch słoni (serio!).
Najbardziej szkodliwe jest promieniowanie UV, które niszczy struktury keratynowe i sprawia, że włosy stają się matowe, łamliwe i podatne na wypadanie. Tuż obok w rankingu największych wrogów pięknych włosów są wolne rodniki i toksyny, których jest dziś wokół nas pełno. Wpływ na stan naszych włosów mogą mieć też niekorzystne zmiany hormonalne i stres, a właściwie wszystko, co dzieje się w naszym organizmie i sprawia, że osłabia się nasza odporność. To właśnie włosy, skóra i paznokcie są tymi elementami, po których widać to najbardziej. Dorzućmy do tego stylizację na gorąco, farbowanie i suszenie włosów, a będziemy mieli pełen zestaw czynników, przez które włosy mogą się niszczyć.
Teraz już mam nadzieję jest jasne, dlaczego nasze włosy muszą być pod naszą stałą opieką. Prawidłowa pielęgnacja włosów to nasza tarcza, dzięki której bronimy ich przed wszystkim, co może je osłabiać.
Jak wygląda moja rutyna w pielęgnacji włosów?
W tym wpisie opowiem wam o tym, jak ja dbam o włosy – być może będzie to dla was inspiracją do tego, żeby się nie poddawać, bo prawidłowa pielęgnacja włosów wcale nie jest taka trudna, jak mogłoby się wydawać. Prześledźmy więc, jak wygląda mój wieczór dla włosów.
1. Zaczynam o rozczesania włosów.
Nigdy nie zaczynajcie pracy z włosami, jeśli ich wcześniej nie rozczeszecie. Jeśli będą na nich supły i będą splątane, istnieje większe prawdopodobieństwo, że zniszczycie je samym myciem. Dobra szczotka Tangle Teezer daje u mnie radę.
2. Moczę je, nakładam olej i zawijam w ręcznik.
Moją pielęgnacyjną rutynę zaczynam na godzinę przed planowanym myciem włosów. Zwilżam wtedy rozczesane włosy, odciskam z nadmiaru wody i nakładam na nie olej. Mój ulubiony duet to olej rycynowy na skórę głowy, a olej migdałowy na całą długość włosów – oczywiście z Nanoil, mojej ulubionej marki kosmetyków do włosów. Włosy po nałożeniu oleju rozczesuję raz jeszcze Tangle Teezerem, bo nadaje się do tego rewelacyjnie, a następnie zawijam w ręcznik (może być ciepły, bo wtedy olejek łatwiej się wchłonie).
3. Myję delikatnym szamponem bez SLS.
Po godzinie zmywam olej z włosów. Na ogół używam do tego łagodnego szamponu micelarnego bez SLS, bo nie chcę przesuszać moich włosów. Raz na 3-4 mycia używam standardowego szamponu, żeby mocniej oczyścić skórę głowy z zalegających na niej resztek kosmetyków, naskórka i sebum. Uwaga! Jeśli macie problem ze zmyciem oleju, myjcie dwukrotnie lub zemulgujcie olej odżywką. Pamiętajcie też, żeby szampon spieniać przed nałożeniem na włosy, bo wówczas użyjecie go mniej (ja robię to po prostu w zagłębieniu dłoni).
4. Nakładam maskę do włosów na 15 minut.
Na umyte włosy standardowo ląduje porcja maski (na same włosy, nie na skórę głowy). Czasami trzymam ją na włosach kwadrans, czasami nawet pół godziny. Lubię maski z serii Nanoil, bo fajnie dopełniają pielęgnację po olejkach.
5. Spłukuję maskę i robię płukankę.
Teraz idzie już z górki, bo wystarczy spłukać maskę z włosów. Ja robię to na dwa razy. Pierwsze spłukiwanie jest oczywiście lekko ciepłą wodą, aby zmyć maskę z włosów. Następnie sięgam po płukankę octową (mój faworyt to płukanka malinowa z Yves Rocher), która domyka łuski włosów i sprawia, że włosy są gładsze, nie tak szorstkie i mniej podatne na puszenie.
6. Nakładam lekką odżywkę bez spłukiwania.
Często po spłukaniu włosów spryskuję je jeszcze lekką odżywką do włosów w sprayu, dzięki której podtrzymuję to wygładzenie włosów, łatwiej jest mi je rozczesać i są pełniejsze blasku. Odżywka to podstawowa ochrona włosów, więc staram się jej nie pomijać, choć zdecydowanie bardziej od tych do spłukiwania wolę właśnie takie wersje z atomizerem.
7. Rozczesuję i suszę.
Moja rutyna w pielęgnacji włosów kończy się oczywiście ponownym rozczesanie włosów, ale (to ważne!) tym razem robię to drewnianym grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach, żeby nie uszkodzić delikatnych, mokrych włosów. Potem albo zostawiam je do wysuszenia naturalnie, albo suszę je na szczotce, używając chłodnego nawiewu suszarki.
Dodaj komentarz